Pierwszy tom nikło nawiązywał do przygody Heraklesa, można powiedzieć, ze Riordan wzorował się na tym bohaterze mitologii Greckiej. Jednak przygoda Perciego znacznie odbiegała od przygody Heraklesa. W drugim tomie, wzornictwo jest większe. Wyprawa Perciego, to nic innego jak przygoda Odyseusza. Charybda i Skylla, wsypa Syren, no i oczywiście Polifem...
Drugi tom nie jest już taki wspaniały jak pierwszy. Najciekawszymi fragmentami są: walka Perciego z potworami na sali gimnastycznej i dopiero walka z Polifemem. Książka daję malutki niedosyt. Zdziwiła mnie malutka pomyłka Riordana. Po ataku Skylli, nagle zanika słuch o Clarise. Następnie okazuję się, że magicznie dopłynęła swoim zniszczonym przez Skyllę statkiem do wyspy Polifema. Jedno co wywarło na mnie niesamowicie, przerażające zdumienie. Które znajduje się w ostatnim rozdziale na dwóch ostatnich stronach. Oczywiście wielkim zdumieniem (i dobrym pomysłem Ricka) jest odkrycie przez Perciego to, że mam brata...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz