niedziela, 29 września 2013

Weźmisz czarno kure.. i moja głęboka refleksja

Weźmisz czarno kure... - Andrzej PilipiukWeźmisz czarno kure to kolejny zbiór opowiadań o bezbożniku i marginesie społeczeństwa Jakubu Wędrowyczu. Tym razem spotykamy się z tak ekscentrycznymi opowieściami i tek nierealnymi, że jestem pełen podziwu dla możliwości Pilipiuka. Książka niedorzeczna jak żadna inna.

Jednak tym razem stało się coś innego. Po raz pierwszy książka mnie nie bawiła tak jak to powinno być. Pilipiuk z takim przekonaniem umieścił tam takie wątki jak zmartwychwstanie Lenina, czy podróż Titanicem, że jako odbiorca prawie w nie uwierzyłem. Po skończeniu książki, przez chwila nawiedziła mnie refleksja, czy czytam tą książkę dobrze. Można uznać, że zadanie sobie takiego pytania jest kompletnie idiotyczne, jednak ja się przy tym zatrzymałem. Chciałem wiedzieć jakby autor chciał, żeby była ona odbierana. Twór pisemny to specyficzne dzieło, ponieważ sprowadza się do dowolnej interpretacji, w porównaniu do filmu, w którym reżyser narzuca nam swoją wizję. Byłem ciekawy czy w tej całej wizji Jakuba Wędrowycza jest wzór Polaka. Czy każdy z nas ma w sobie coś z podstarzałego pijaka walczącego ze zmarłymi?

Książka jest odzwierciedleniem stylu Pilipiuka, ja to nazywam stylem: najedz się, ale nie przejedz. Wszystko jest tak dobrane aby nie przytłaczało odbiorcy. Jednak w gąszczu stron i liter zagubiłem przesłanie Pilipiuka, czyli odmóżdżenie po ciężkim dniu... i ten banan na twarzy zamienił się w ogórka.

Moja Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz