poniedziałek, 13 stycznia 2014

MIGRACJA NA WORDPRESS... bo blogspot ssie

NOWA WITRYNA BLOGA 


sobota, 4 stycznia 2014

Kroniki Żelaznego Druida: Zbrodnia i Kojot

Czwarty tom najśmieszniejszej serii książek, jaką miałem przyjemność czytać. Kontynuacja przygód 2100 letniego druida imieniem Atticus, który stara się żyć w w dzisiejszej rzeczywistości.

Po powrocie z wyprawy mającej na celu zabicie Thora (bo wśród wszystkich bogów jest był uznawany za dupka) Atticus obiecuje sobie, że już nigdy nie wplącze się w żadne umowy i obietnice... Niestety na jego drodze staje Kojot - bóg oszustw, któremu udaje się wrobić Atticusa w pewien swój interes. Jednak to nie jest największy problem druida...... bukering.wordpress.com

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Dom Hadesa

Po rocznym oczekiwaniu i po całkowitym zapomnieniu o co chodziło w Znaku Ateny moje chciwe ręce dostały Dom Hadesa, co prawda tylko go pożyczyłem od takiej jednej fanki Riordana ale zawsze coś.

Zacząłem tą książkę mocno i z przytupem, jednak w miarę czytania entuzjazm malał i wyszło, że zamiast w tydzień, przeczytałem ją w miesiąc! Biorąc pod uwagę, że jest to dzieło spod pióra Riordana, który jest moim drugim ulubionym pisarzem książek młodzieżowych to...                                                    bukering.wordpress.com



środa, 4 grudnia 2013

Archiwum Herosów

Inaczej zwana lekturą uzupełniającą. Archiwum Herosów to wypełnienie małej dziurki między Bitwą w Labiryncie  a Ostatnim Olimpijczykiem. Jest to kilka uzupełniających opowieści, które z jakiś powodów zostały nieopublikowane. Książka zawiera ponadto wywiady z bohaterami oraz cholernie trudne krzyżówki, których nie robiłem ponieważ tomik pożyczyłem od koleżanki.
Mówię o tej książce dopiero teraz, ze względu na jedną malutką historyjkę opowiedzianą w tej książce. Mówiąca o losach spotkania Percy'ego z pewnym tytanem... 

Jest to o tyle ważna opowieść ze względu na wplecenie postaci tego tytana do Domu Hadesa - najnowszego dzieła Ricka Riordana. 

Także pamiętaj: ZANIM PRZECZYTASZ DOM HADESA WEŹ SIĘ ZA ARCHIWUM HEROSÓW

Moja Ocena: BRAK (książkę przeczytałem jednego dnia, nie ma za bardzo co oceniać)

niedziela, 10 listopada 2013

Wieszać każdy może

W tym tomie przygód Jakuba Wędrowycza wyobraźnia autora przekroczyła wszystkie dopuszczalne granice, jednak czy to dobrze?

Wieszać każdy może to ponownie zbitek kilku historyjek spod pióra Andrzeja Pilipiuka, Jednak wszystkie te historyjki przytłoczone są jedną wielką, która opowiada o wielkiej wyprawie Jakuba, któremu towarzyszą w niej Semen i prawnuczek Jakuba - Piotruś. Historia przedstawia nam dwa odrębne wątki, które są powolutku razem splatane: Jeden z nich to wyprawa trójki bohaterów do Egiptu w celu zdjęcia klątwy z archeologów, którzy tam działają, a między innymi któregoś tam wnuczka, syna, praprawnuka, siostrzeńca.... w każdym razie jakiegoś członka rodziny Semena. Tak oto rozpoczyna się przygoda w podróży przez wiele państw, aż do samego Egiptu. Drugi, z kolei wątek (ten przez który wyobraźnia Pilipiuka splądrowała tą książkę) opowiada o trupach Lenina i Dzierżyńskiego, którzy przez mumifikacje trafili do egipskiego nieba i robią tam niezły rozpiździel... W efekcie ich komunistycznych działań trafiają na ziemie gdzie... mają misje (troszeczkę się zapędziłem).

Mimo, że jest to główne opowiadanie w tej książce, warto również skupić się na innym, krótszym, które zdecydowanie bardziej mi się podobało, mianowicie o historii o babie jadze... Był to jedyna pozytywna rzecz, która mnie spotkała w tej książce :(

Moja Ocena: 3/10

środa, 6 listopada 2013

Zagadka Kuby Rozpruwacza

Tę część przeczytałem bardzo szybko, jednak miałem wiele oporów z zebraniem się do sklejenia czegoś sensownego o niej. Nie wiem z czego to wynika. Może dzieła Pilipiuka zaczynają mnie trochę nudzić?  

Autor, jak zwykle zresztą w jak najmniej wybitny sposób stara się wyśmiać wszystkie absurdy tego świata (Żeby tego dokonać Pilipiuk musiałby napisać z trzysta tomów o Wędrowyczu...). Działania Wędrowycza balansują tematycznie, aż w pewnym momencie ma się wrażenie, że to dzięki niemu umarł Lenin, Mikołaj żyje, wynaleziono lek na astmę... Można by długo wymieniać

Tym razem jednak wgłębiamy się w tajniki życia Kuby Rozpruwacza i wraz z przemijającymi stronami, poznajemy jego zagadki. Moją najświeższą refleksją odnoszącą się do Wędrowycza jest "teoria huśtawki". Czytanie sprawia poczucie huśtania się na niej. Od najprostszych i najdebilniejszych pomysłów na rozwiązanie akcji do finezyjnych i złożonych opisów miejsc, czasów, stanów... Przez to właśnie mam tak mieszane uczucia o tej książce. Jednak szale jak zwykle przeważa humor, który jest tym razem nieokreślony i wyparty jakimikolwiek normami. W tajemnicy zdradzę, że jest to chyba ostatnia tak śmieszna książka o egzorcyście

Moja Ocena: 8/10

niedziela, 29 września 2013

Weźmisz czarno kure.. i moja głęboka refleksja

Weźmisz czarno kure... - Andrzej PilipiukWeźmisz czarno kure to kolejny zbiór opowiadań o bezbożniku i marginesie społeczeństwa Jakubu Wędrowyczu. Tym razem spotykamy się z tak ekscentrycznymi opowieściami i tek nierealnymi, że jestem pełen podziwu dla możliwości Pilipiuka. Książka niedorzeczna jak żadna inna.

Jednak tym razem stało się coś innego. Po raz pierwszy książka mnie nie bawiła tak jak to powinno być. Pilipiuk z takim przekonaniem umieścił tam takie wątki jak zmartwychwstanie Lenina, czy podróż Titanicem, że jako odbiorca prawie w nie uwierzyłem. Po skończeniu książki, przez chwila nawiedziła mnie refleksja, czy czytam tą książkę dobrze. Można uznać, że zadanie sobie takiego pytania jest kompletnie idiotyczne, jednak ja się przy tym zatrzymałem. Chciałem wiedzieć jakby autor chciał, żeby była ona odbierana. Twór pisemny to specyficzne dzieło, ponieważ sprowadza się do dowolnej interpretacji, w porównaniu do filmu, w którym reżyser narzuca nam swoją wizję. Byłem ciekawy czy w tej całej wizji Jakuba Wędrowycza jest wzór Polaka. Czy każdy z nas ma w sobie coś z podstarzałego pijaka walczącego ze zmarłymi?

Książka jest odzwierciedleniem stylu Pilipiuka, ja to nazywam stylem: najedz się, ale nie przejedz. Wszystko jest tak dobrane aby nie przytłaczało odbiorcy. Jednak w gąszczu stron i liter zagubiłem przesłanie Pilipiuka, czyli odmóżdżenie po ciężkim dniu... i ten banan na twarzy zamienił się w ogórka.

Moja Ocena: 6/10

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Czarownik Iwanow

Pilipiuk wplótł mnie w niezły zamęt. Seria o Wędrowyczu to niezły burdel. Pierwsza część to zbiór opowiadań, "Czarownik Iwanow" to fabuła od dechy do dechy, z kolei zacząłem już czytać "Weźmisz czarno kure..." to trochę opowiadań, trochę pełnokrasowa książka. WTF?! Wróćmy do Iwanowa...

 Jest w tej książce prócz opowieści na początek kilka opowiadań i na koniec też. Przyznam, że zdecydowanie lepsze od jakichkolwiek z kronik. Przejdźmy do Iwanowa. Iwan Iwanow Iwanowicz to czarownik który zasiedlił się w Starym Majdanie (na terenie Wędrowycza) Tym sposobem nawiązuje się mnóstwo potyczek między nimi. W międzyczasie dostajemy nowego "sezonowego" bohatera do książki, jest nim Monika, studentka, która chce napisać magisterkę o Wędrowyczu! W fabułę wchodzi kilka przyjemnych komplikacji, osobno prowadzony jest wątek Herberta, który przylatuję z misją z Watykanu, i też jest on wplątany w sprawy Iwanowa i ma problemy z ubecją.

Krótka książka i krótka recenzja. Książka jest zdecydowanie lepsza od pierwszego tomu, ale to jeszcze nie to coś,  jednak bardzo przyjemnie i bardzo szybko mi się ją czytało.

Moja Ocena: 4/10

piątek, 12 lipca 2013

Jestem numerem cztery

Jestem numerem cztery to książka na szybko, po którą sięgnąłem w międzyczasie szukania czegoś nowego do przeczytania. Mam z tym nie mały problem, nie wiem za co się wziąć. Książkę przeczytałem jednym haustem. Bardzo krótka. Bardzo wciągająca. Długo się zastanawiałem, czy się za nią zabrać, ponieważ kilka lat temu oglądałem jej ekranizacje, Wtedy nie miałem pojęcia, że w ogóle jest o tym książka i to taka fajna.

Głównym bohaterem jest...numer cztery. Nie znamy prawdziwego imienia bohatera. Chłopak często się przeprowadza i aby dbać o swoją anonimowość zmienia imiona. Autor nam przedstawia wydarzenia z miasteczka Paradise w Ohio, tam numer cztery przyjmuję imię John, więc tak go będę nazywał. Jednak zacznijmy od początku...

John pochodzi z planety Lorien, którą około czternaście lat temu napadła rasa Mogadorczyków i doszczętnie zniszczyła piękną planetę. Aby rasa loryjczyków przetrwała, w ostatniej chwili zdążono wysłać statek na ziemie z wybranymi, którzy mieli w przyszłości powrócić aby odbudować loryjską cywilizacje. Na ziemi rozeszli się. Każdy w inną i każdy z opiekunem. Jeszcze na Lorien, wysłana dziewiątka została zaczarowana tak, że zabić ich można tylko w wybranej kolejności. Troje już zginęło. John jest czwarty. Dlatego musi się ukrywać razem ze swoim opiekunem, ponieważ Mogadorczycy chcą zabić ich wszystkich. Nigdy się nie przywiązywał do żadnych miejsc, jednak miasteczko Paradise zmienia jego życie...

Całkiem przyjemna i krótka książka, jeśli ma się mało czasu. Jednocześnie lekka i łatwa, choć z drugiej strony złożona i dopracowana. Nie jest to jakiś niesamowity hit ale nie należy narzekać


Moja Ocena: 5/10

niedziela, 7 lipca 2013

Kroniki Żelaznego Druida: Między Młoterm a Piorunem

Atticus w akcji! Pierwszy raz akcja przenosi się poza granice Arizony. Atticus ma dwie misje, obydwie równie beznadziejne i nierealne. Pierwsza z nich to zdobycie złotego jabłka z Asgardu. Do kraju bogów Nordyckich dostaję się po pniu drzewa Yggrdrasil wielką jak betoniarka wiewiórką....taaa...W każdym razie udaje mu się ta misja. Druga jest troszeczkę gorsza. Jej cel to...pewna śmierć.


Jednak przed wyruszeniem w jakąkolwiek misje należy się przygotować, jak to często bywa w życiu druidzkim, zawsze ktoś musi chcieć Cię zabić, oczywiście w tym tomie słupek normy przeskoczył zakładaną ilość. Tych osób jeszcze tyle nie było. Ale życie druida ma też swoje plusy. W przypadku Atticusa można sobie skoczyć na piwo z Jezusem... taaa....Jednak czasami takie spotkania są bardzo dołujące. Atticus otrzymuje od Jezusa treść przepowiedni. Jednej z takich które nigdy się nie mylą. Wyprawa ma nieść za sobą wielkie konsekwencje

Razem z Leifem (wampirem/prawnikiem) i Gunnarem (wilkołakiem/wilkołakiem) Atticus wyrusza.  Podróżując między krajami, trafia do miejsca, gdzie spotyka pozostałych członków wyprawy. Każda postać jest niesamowicie barwna i inna od innych. Na pierwszy rzut oka łączy ich tylko jedno...chęć śmierci Thora, jednak aby Atticus mógł zabrać ich dalej musiał dogłębnie ich poznać, oraz oni musieli poznać jego. Wiąże się to z pięcioma dogłębnie różnymi historiami przedstawionymi na łamach książki.

Wszystkie historie są kompletnie różne, jednak ponownie łączy ich jedno - morał, oraz powód wielkiej chęci zabicia Thora. Niektóre z nich autor przedstawił banalnie i generalnie nudziły, jednak największą przyjemność sprawiła jedna z nich... Historia Leifa. Ona nadała światło dzienne tej tajemniczej postaci, która przetaczała się przez losy druida od samego początku. W końcu mogliśmy zgłębić historie Leifa, uważaną przez większość czytelników za najciekawszą. Jednak moją uwagę przykuła inna historia. Ta Gunnara. Podczas poprzednich historii mieliśmy niewiele do czynienia z Gunnarem, który jest Alphą watahy z Tempe. Jego historia przykuła najbardziej moją uwagę, ponieważ, o ile wokół Leifa kręci się jeszczę rąbek tajemnicy, o tyle o Gunnarze wiemy wszystko.

Książka praktycznie przez cały czas nie da się nudzić, dobitkiem do tego była sama bitwa z Thorem podczas której mój mózg za zaczytanymi oczami nie nadążał... Oczywiście jak zwykle cierpimy na niedosyt Oberona (psa Atticusa) którego przezabawne rozmowy z druidem są niesamowicie dobrym punktem bawiącym czytelnika, aż się od nich uśmiech na twarz wylewa.

Moja Ocena: 8/10